T_KAROLIN_HOME_LABELT_KAROLIN_HOME_LABELEN
Publikacje

Czym jest a czym nie jest śląski goik

Próby zrozumienia go intuicyjnie, bez sięgania do słowników dawnej polszczyzny, nie na wiele mogą się zdać. Nie pomogą tu zapewne i inne nazwy, którymi goik bywał określany, takie jak gaik i maik. Mimo że „gaik z lasu idzie […] po lipowym moście” nie jest to ani nazywany poufale gajowy, ani też postać z dawnych ludowych baśni. Czym zatem jest goik, i na ile powinno się go wiązać ze Śląskiem?
Ilustracja przedstawiająca fresk pokazujący zwyczaj chodzenia z goikiem
W życiu XIX wiecznej wsi, wypełnionym w zdecydowanej większości niedostatkiem, szczególnie dbano o celebrację tych momentów, które pozwalały na przeciwstawienie się codzienności ciągłego braku. Stąd tak bogate sposoby świętowania, barwne obrzędy, liczne rytuały. Wiele z nich związane było z cyklem agrarnym, inne z cyklem liturgicznym, najczęściej jednak oba te porządki – rolny i religijny – przeplatały się ze sobą. Tak więc w przypadku wiosny, oficjalnym świętom kościelnym towarzyszyły najczęściej praktyki związane z pobudzającą się i wracającą do życia przyrodą. Z rozpoczęciem wielkiego tygodnia szły w parze palmy wielkanocne. W dniu wniebowzięcia święcono w kościołach polne zioła. Święto zesłania Ducha nazywano zielonymi świątkami, przyozdabiając roślinnością chałupy. W ten sposób uświęcano trudną relację z przyrodą, od której kaprysu nieraz zależało życie. Próbowano również na nią oddziaływać – praktyki te zapewnić miały koniec końców obfitość plonów, zasobność okolicznych łąk i lasów.
Wiele obrzędów z czasem zmieniało się i przekształcało. Inne zupełnie zniknęły ze społecznej pamięci. Jednym z przykładów może być wiosenne obchodzenie chałup i zagród z pękiem roślin – zależnie od regionu z gałązkami brzozy, jodły, świerku lub po prostu bukietem ziół. W niektórych regionach obrzęd taki praktykowany był podczas świąt wielkanocnych. Pęki roślin przyozdabiane były kolorowymi wstążeczkami przez młode dziewczęta, które następnie przechadzały się od zagrody, do zagrody, śpiewając pieśni takie jak ta:

Gaiczek zielony, pięknie przystrojony
W czerwone wstążeczki przez śliczne dzieweczki

A ten gaik z lasu idzie, dziwują się wszyscy ludzie
Idzie po lipowym moście, przypatrują mu się goście

A ta zima ciężka była, co nam ziółka wymroziła
Ale my się tak starały, żeśmy ziółek nazbierały

Na podwórzu gołębica, na polu śliczna pszenica,
Zieleni się, kwitnąć będzie, pan gospodarz chodzi wszędzie.
W powyższej pieśni sobótkowej przystrojony bukiet ziół nazwany został gaikiem. Słowo to w dawnej polszczyźnie oznaczało nie mniej nie więcej niż pęk roślin, podobnie jak dzisiejsze słowo gaj oznacza niewielką grupę drzew. Nie bez znaczenia jest tu również znaczenie ukryte w prasłowiańskim słowie gojь, a więc określeniu znaczącym: żyć, rosnąć, leczyć, opiekować się. Taki przecież był sens obchodu z gaikiem: zapewnić wzrost i życie.

Źródła etnograficzne z wieku XIX i XX wskazują, że zwyczaj podobnych obchodów po zagrodach zanikał we wsiach wyjątkowo szybko, stąd też nie posiadamy wielu relacji o jego przebiegu. Sprawy nie ułatwia zmiana granic Polski, jak i będące jej skutkiem masowe migracje (dobrowolne jak i przymusowe). Tymczasem, co jakiś czas w lokalnej prasie z terenów Górnego i Dolnego Śląska, natrafić można na artykuły poświęcone organizacji pochodów z goikiem (sic.) przez regionalistów śląskich. Tym razem już nie w formie dziewczęcych obchodów po zagrodach, a raczej happeningów, będących marszem wszystkich chętnych mieszkańców. Niosą oni przystrojone bukiety i wiązanki, a jednym z głównych punktów staje się topienie marzanny. Pochody te organizowane są w okolicach pierwszego dnia wiosny.
Pochody z goikiem przedstawiane są przez organizatorów tego typu wydarzeń jako tradycja śląska. Tymczasem współczesne badania etnograficzne wykazały, że mieszkańcom śląska obecnie nie jest znany tego typu zwyczaj i nie słyszeli o nim w swoich domach. Pochód z goikiem nie jest również wymieniany w opracowaniach poświęconych zwyczajom śląska. Skąd wobec tego biorą się głosy włączające tego typu pochody w poczet śląskich tradycji?

Po pierwsze, regionaliści organizujący pochody i popełniający teksty na ich temat, powołują się na fotografie. Zdjęcia te mają zaświadczać że tworzenie goików i obchodzenie z nimi wsi było dawniej szeroko na śląsku obecne. Jako że fotografie te pochodzą z terenów ówczesnych Niemiec znaleźć można je w niemieckich źródłach, takich jak album Oberschlesien im Bild.
Dziewczynki z goikiem stojące pod oknem drewnianego domu
1 /
Tego typu przedstawienie rzeczywistości pomija jednak to co najistotniejsze. Fotografie te prezentują bowiem zwyczaj nazywany w języku niemieckim Sommersingen. Odbywał się on w czwartą niedzielę wielkiego postu. Tego dnia dzieci, chodząc od domu do domu z przystrojoną choinką, śpiewały piosenki nazywane w języku niemieckim summersunntich, takie jak:

Summer, Summer, Summer,
Ich bien a kleener Pummer
Rotgewand, Rotgewand, schöne grüne Linden,
Suchen wir, suchen wir, wo wir etwas finden

Choinki przyozdobione były wstążkami i skorupkami jajek, zaś za swój śpiew dzieci otrzymywały do koszyczka owoce, kiełbasę albo jajka. Jak więc nie trudno zauważyć sommersingen znacząco różnił się od znanego na ziemiach Polskich wielkosobotniego obchodu po zagrodach. Różnił się również od dzisiejszych pochodów z goikiem.
Dzisiejsze pochody z goikiem odwołują się raczej do zwyczaju topienia marzanny. Znane były bowiem przypadki w których po zniszczeniu kukły, mieszkańcy wsi powracali do niej z jakiegoś rodzaju drzewkiem bądź pękiem gałęzi. W tym jednak rzecz, że teren śląska wcale nie może pochwalić się dużą ilością tego typu przypadków. Nic nie wyróżnia go tu na tle pozostałych regionów Polski, Ukrainy, Białorusi, Czech bądź Niemiec. Wszędzie tam, po zniszczeniu kukły równie często (bądź równie rzadko) powracano do wsi z różnego typu gaikiem. Skąd wobec tego bierze się śląski goik?

Jest on przykładem tradycji wynalezionej (ang. invented tradition). Z jednej strony jego wynajdywaniu sprzyjała dawna retoryka polityczna, dla której sommersingen był zbyt niemiecki, by zostać uznany za część dziedzictwa regionu. Z drugiej strony obecnie jego wynajdywaniu sprzyja popularyzacja tożsamości śląskiej. Tradycje wynalezione projektowane są bowiem na potrzeby tworzącej się wspólnoty, a to na tworzeniu na Śląsku wspólnoty: polskiej, niemieckiej bądź śląskiej, wielu działaczom od dawna zależy.
Tekst:
Jakub Skucha
Dział Etnologii Muzeum Miejskiego w Tychach